niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 11: " Suprise, suprise"

Ściągnąłem jej kaptur i po prostu oniamiałem. Każdego bym się tu spodziewał ale nie jej
- Co ty tu robisz.? Nie powinno cię tu być
- Jak to co.? Nie widzisz.? Stoje. Poza tym wolny kraj i mogę
- Jesteś naprawdę taka głupia czy tylko taką udajesz.?
- Nie, jestem bardzo mądra mam średnią 4,7 i...
- Zamkinij się ty tępa blondynko.!!!
- Powiedział farbowany blondyn..
- Jak ci zaraz przypierdole
- Powiedziała baba i wpadła pod tramwaj
- Nudzi się.?!
- No.!!!! Patrz nawet....
- Kurwa spokój bo jak nie to i jedno i drugie oberwie.!!!
- No ale...ona zaczęła
- Horan, nie chce nic mówić ale to było żałosne
- Oj dajta wy mi kurwa święty spokój
Horan wkurzony wyszedł z holu. Nie zdziwie się jak pójdzie na strzelnice. Zawsze się tak uspokaja kiedy kłóci się z nią. Odkąd pamiętam cały czas się kłócili. Ale to już inna historia
- No, Packet mów po co tu przylazłaś.?
- Jak ten chłopczyk mnie puści to ci powiem bo wiesz...nie czuję się komfortowo z pistoletem przy głowie
- Luke, puść ją
Puścił ją a ta odwróciła się i go kopnęła w kutasa...o kurwa Luke współczuje
- Naucz się, że mnie się w ten sposób nie tyka. No a teraz Zayn możemy porozmawiać
- Zapytam jeszcze raz i oczekuje odpowiedzi. Dlaczego tu jesteś.?
- Oh...to naprawdę długa historia, od czego by tu zacząć
- Nawet mnie nie denerwuj bo oberwiesz drugi raz tylko, że dwa razy mocniej
- No dobrze Malik bez nerwów bo Melissy z domu zapomniałam
Oddychaj Zayn, oddychaj
- No to więc tak. Umówiłam się dzisiaj z Rose, że mam jej dać lekcje. Miałyśmy się spotkać w tej kawiarni na rogu. Tam dają zawsze taką dbrą kawe i szarlotka jest...
- Do rzeczy
- Noi czekam pól godziny, godzine a jej nie ma. Więc tak sobie pomyślałam, że pójde po nią. Noi dochodzę do jej domu i dzwonie dzwonkiem, ale nikt nie otwierał. Nacisnęłam na klamkę a drzwi się otworzyły. strasznie się wystraszyłam lecz weszłam. Wchodziłąm po schodach, po całym domu i wołałam ale nikt nie odpowiadał. W końcu weszłam do jej pokoju i patrze a tam cała szyba opryskana w krwi a tam karteczka, gdzie było napisane, że to przez ciebie jakiś tam Harry Styles porwał Rose. Nie czekając dłużej przybiegłam tutaj...noi to na tyle
- Okej, chodź wyjaśnie ci szczegóły...
***POV. Rose
Nie wiem ile już tu byłam. Leżałam jak jakaś szmaciana lalka na tym łóżku i gapiłam się w sufit czekając aż ktoś łaskawie przyjdzie. Zmęczona zasnęłam
~.~
Obudziły mnie jakieś hałasy w moim tak zwanym pokoju. Otworzyłam leniwie oczy i zobaczyłam...nie no kurwa chyba mam zwidy
-Zayn.?
Obejrzał się
- Rose.?
***POV. Zayn***
Siedzimy juz w tej pieprzonej furgonetce juz od 3h i kurwa zamiast sie skupic, odpocząć przed spotkaniem z tak zwanym "gangiem" musze wysłuchiwać ględzenia i wrzasków tej przeklętej parki blondynów. Rozumiem żeby się wyzywali no ale oni tak się drą że nie zdziwie się jeżeli ludzie usłyszeliby to gdybyśmy się zatrzymali.
- Możesz się już zamknąć.?! Głowa mnie boli od tych twoich pisków.!
- Niall ty poprostu mózg w końcu uruchomiłeś. Wiesz teraz to..
Nie słuchaj tego Zayn, nie słuchaj bo zaraz wybuchniesz. Zamknąłem oczy i przywołałem do siebie obraz Rose. Czarne włosy, duże i piękne oczy, jasna i delikatna skóra, zapach jej włosów, perłowy uśmiech... zastąpił obraz poobijanej i nie żywej dziewczyny. Boże miej ją w opiece. Nie wiem co bym sobie zrobił wtedy. Co bym powiedział jej rodzicom.? Że nie dopilnowałem Rose i mój wróg ją postrzelił.? Nie przyjeli by tego za dobrze.
- Zayn.?
Odwróciłem głowę w stronę zaniepokojonej twarzy Liama.
- Co jest.?
- Za chwile bedziemy na miejscu. Sądziłem, że chcesz o tym wiedzieć
- Wiesz co.? Myśl, że opuszcze to auto i nie bede zmuszony słuchać tej parki od razu dodaje mi siły...
- TO MY NIE IDZIEMY.?!
Spojrzałem na Liama błagalnym wzrokiem żeby mnie w tym wyręczył bo gdybym ja wziął się za tłumaczenie tego...
- Chłopaki idziemy.!
Boże dziękuje ci Luke
- Zostajecie bo ktoś musi stać na czatach  gdyby ktoś wchodził do domu
- No ale Zayn czemu nie mogę z wami pójść
- Niall ty najlepiej dogadujesz się z Lissą
- Hahaha dobry żart...
- Chłopaki...ym...mamy problem
- Co się stało Liss
- Bo...bo ja wiem kogo to jest dom
Podszedłem bliżej szyby i też już wiedziałem
- No to mamy naprawdę problem

wtorek, 24 czerwca 2014

PODDANIE

Witajcie. Chcialabym was troche chamsko poinformowac ze widze ile bylo wyswietletlen posta poprzedniego (100) a ile bylo komentarzy 1.! No kurcze...troche mi przykro ze musze to zrobic ale jezeli pod postem poprzednim lub  tym co dodam jutro nie bedzie minimum 5 komentarzy zawieszam bloga. Poddalam sie...przykro mi

środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 10 : " TROUBLES"

POV. Rose
Otworzyłam oczy łapiąc gwałtowny oddech. Głowa mi niemiłosiernie pulsowała jakby miała zaraz wybuchnąć. Próbowałam się ruszyć ale moje nogi były przywiązane do ramy łóżka podobnie jak ręce. Usta miałam zaklejone najprawdopodnie taśmą klejącą nobo czym innym. Mrużąc oczy które nie przyzwyczaiły się do panującego mroku w pokoju próbowałam zorientować się gdzie jestem. Wnioskuje , że byłam w piwnicy. Nie pytajcie skąd takie przypuszczenia. Po prostu zazwyczaj jak ktoś kogoś porywa to w filmach jest tak, że zamykają go w piwnicy czy tam komórce...no ale nie ważne. Jedynym źródłem wpadającego do pokoju światła było okno na końcu pomieszczenia w którym się znajduje. W pokoju panował mrok więc nawet drzwi czy tam wejścia nie mogłam znaleźć.. Chcąc zaczerpnąć oddechu poczułam niemiłosierny ból w brzuchu. Czemu to mnie tam boli.? "Może dlatego, że cię postrzelono". No tak. I nagle wszystkie wydarzenia z tamtego dnia wróciły. Chłopak w kręconych włosach i jadeitowych oczach. Strzał. I...koniec. Z drugiej strony ciekawe ile już tu leże. Noi ogólnie co za psychol postrzelił mnie i zamknął mnie w tej komórce, piwnicy czy chuj wie w czym. Jestem pewna, że Zayn...no nie. Nie jestem pewna czy po mnie przyjdzie i ocali. Hahaha zabawne. Czuje się jakbym grała w jakimś pierdolonym filmie akcji. Zawsze jest taka sama historia. Dziewczyna przeprowadza się do nowego miasta. Wpada na jakiegoś chłopaka, który potem jej truje dupę. Mimo obiecywań, że da sobie z nim spokój to i tak "los" zwabia ich do siebie. Ona dowiaduje się, że on jest jakimś gangstą, poznaje jego wrogów. Ci wrogowie chcą się na nim zemścić czego pada ofiara ona. On chce ją uratować. Aż mu się udaje. Potem wyznają sobie miłość i wszyscy są dookoła szczęśliwi. Tylko, że to nie dzieje się w realu. Teraz przez jakiś pierdolonych wrogów Zayna jestem kurwa postrzelona, przywiązana do jakiegoś jebanego łóżka i na dodatek tego nie wiem gdzie jestem. A wisieńka na tym pierdolonym torcie jest to, że nie mam pewności, że Zayn będzie mnie szukać. Lepiej być nie mogło.

POV. Zayn
-Dobra Luke co udało ci się zdobyć.?
-No to więc tak. Gościu nazywa się Harry Edward Styles, zamieszkały do niedawna w Holmes Chapel. Po śmierci siostry załamał się, próbował popełnić samobójstwo, nie jest za bardzo zorientowany w naszej branży, porwanie Rose było jego pierwszym wykroczeniem, nie notowany i to tylko tyle...a noi jescze jest bardzo zrzyty ze swoimi przyjaciółmi.
- Kto to.?
- Sissi Mercedes Tomlinson, lat 25, dzieciństwo spędzone w domu dziecka, później zaadoptowana przez rodzine Tomlinsonów w wieku 12 lat, poznała się ze Stylesem przez Louisa Tomlinsona gdyż Styles był jego bardzo dobrym przyjacielem. Nie jednokrotnie odnotowana za  włamy, kradzieże, siedzieła 3 lata w poprawczaku za posiadanie broni i włamanie się do systemu szkolnego...
- Ile ona miała lat.?!
- Szesnaście, noi nie jednokrotnie przyłapana na piciu, paleniu, jarania zioła i handel nim. Po wyjsciu z poprawczaka zachowywała się w miare normalnie...no to chyba na razie wszystko o niej. Przechodzimy do...Tom'a Richardsa Morrela
- Luke dużo ich jeszcze.?
- Nie jeszcze tylko z Morrelem licząc...3
-Okej, tylko sprężaj sie bo każda godzina jest na wage złota
- To może dacie mi skończyć.?! No to więc tak...Tom Richards Morrel, urodzony w Londynie, ma 25 lat. Siedział z Sissi w tym samym miejscu, związali  się ze sobą i do tej pory są ze sobą, nie rozłaczni, karany za to samo, rodzina patologiczna, ze Stylesem poznał się przez Sissi...następny...sory następna to Patricia Victoria Tomlison. Rodzona siostra Sissi. Lat 21, taki sam los jak Sissi, nie sprawiała problemów wychowawczych, ułożona, nie karana, bardzo zrzyta z siostrą...noi ostatni...Justin Andrew Johnson, lat 24, bliski przyjaciel Patrici, nie karany, grzeczny chłopiec, w wieku 17 lat przeprowadził się z Kanady do Holmes Chapel tam poznał Patricie. To wszyscy

- Dobra. No na co czekacie bujnąć dupy musimy spróbować ich namierzyć. Napewno nie działają sami i muszą wychodzić...
-Zayn sory, że ci przeszkadzam, ale czy próbowałeś dzwonić do Rose.?
-Niall oni nie są na tyle tepi, żeby nie zabrać jej telefonu
-No niby tak ale przecież to Styles ja porwał a z tego co mówił Luke to on nie ma w tym doświadczenia
- Nie sądze żeby był na tyle tępy ale spróbować zawsze warto
- Okej to ja spróbuje namierzyć jej komórke a wy mi nie przeszkadzajcie
Wyszedłem z pomieszczenia i udałem się na zewnątrz, żeby zapalić. Musze się trochę odstresować. Spojrzałem na zegarek. Zostało nam równo 44 godzin 55 minut i 20 sekund, żeby ją odnaleźć. Kurwa. Jak można byc takim debilem, żeby zadzierać ze mną.? No jakim.

Odpaliłem fajke i zaciągnęłem się dymem, który drażnił moje płuca. Przetrzymałem go jak najdłużej i wypuściłem. Rozglądałem sie po okolicy aż w koncu zauważyłem jak nagle krzaki zaczeły się poruszać. Wyjąłem papierosa, przydeptałem butem i sięgnąłem po broń. Podeszłem do krzaków ale tam nikogo nie było. Odwróciłem się i ujrzałem przed sobą jakąś paczuszkę z liścikiem. Wziąłem go i udałem się do środka.
- Chłopaki chyba coś mam
- My też Zayn coś mamy
- Wy pierwsi
- A więc tak Niall miał racje. Styles był na tyle głupi, że nie pozbył się telefonu Rose dzięki czemu namierzyliśmy ich
- Nie pierdziel, gdzie są
- Są 200km za Bradford, a ty co masz
- Znalazłem jakąś paczuszkę
- Pokaż
Podszedłem do wielkiego stołu, gdzie były porozrzuczone papiery na temat Stylesa i tego jego całego "gangu". Ostrożnie otworzyłem paczuszke. Była tam jakaś kaseta a na niej liścik. Odlepiłem go i przeczytalem. Treść jego mnie zszokowala. Liam podszedł do mnie i czytał treść tego listu


- Tik-tak, tik-tak, czas ucieka a Rose umiera. Tik-tak, tik-tak, Rose wciąż czeka. Tik-tak, tik-tak ściany uszy mogą mieć. Tik-tak, tik-tak czas się skróca do doby. Tik-tak, tik-tak czy Rose zginie czy nie.?
- O kurwa
- Niall musimy sprężyć dupy. Szykujcie się zaraz idziemy odbić Rose
- A co z kasetą
- Zaraz...
- Ciiii.!!!
- Co jest.?
- Tam ktoś jest
- Chodźcie
Z racji tego, że do naszego pokoju wychodziły 4 odejścia więc każdy z nas się rozdzielil. Szedłem powoli, aż w koncu ujrzałem jakiś cień na końcu korytarza. Pobiegłem za nim pędem. Tajemniczy gość chyba się skapnął, że go gonie więc przyspieszył. Gdy już miał wybieć przed wyjściem otoczyliśmy go, dlatego,że każde z odnóż czy inaczej to nazywając od głównego pokoju prowadziło do jedynego wyjścia w całym budynku. Wycelowaliśmy w "tajemniczą osobę" bronią. Była to dziewczyna sądząc po postórze nie wychamowała i wleciała wprost w ramiona Luka. Ten ją złapał i przyłożył pistolet do czaszki ustawiając przodem do nas. Dzieczyna była ubrana cała na czarno i miała zarzucony kaptur na glowe. Zacząłem się do niej zbliżać a ona coraz bardziej próbowała wyrwać się Lukowi
- Nono kogo my tu mamy. Czyżby szpiega.? Powiedz kochaniutka jak się nazywasz.?
Cisza. Hahahaha tak chcesz się bawić.?
- Jakaś taka mala rozmowna jesteś, może Luke ci pomoże.? Jest ostatnio nie spełniony
Zadrżała ale nic nie powiedziała. Ehh typowe. Normalnie byłbym wyluzowany ale nie teraz
- Słuchaj szmato nie mam czasu na takie gierki z tobą rozumiesz.?!
Nie odpowiedziała. Nie wytrzymałem. Podszedłem do niej i jej z całej mocy przywaliłem w policzek, tak, że jej głowa na bok odfrunęła
- Jeszcze raz, czy łaskawie powiesz kim jesteś.?
Silence. Nie no kurwa przesadza. Oberwałaby drugi raz gdyby nie Luke
- Stary nie prościej jej zdjąć kaptur a nie ją po mordzie napierdalać.?
-Masz racje
Ściągnąłem jej kaptur i po prostu oniamiałem. Każdego bym się tu spodziewał ale nie jej

HAHAHA JAK JA KOCHAM KOŃCZYĆ W TAKICH MOMENTACH. JAK MYŚLICIE KTO ZASZCZYCIL OBECNOŚCIĄ ZAYNA, LUKA, LIAMA I NIALLA. PRZYBYŁY NOWE POSTACIE.!!! PODOBAJĄ SIĘ.? NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W OKOLICACH BOŻEGO CIAŁA NAJPÓŹNIEJ, DLATEGO ŻE MAM MASE DO POPRAWIENIA. A TYM CZASEM. DOZOBACZENIA.!!!!!!

środa, 21 maja 2014

Wstęp dorozdziału 10

POV. Rose
Otworzyłam oczy łapiąc gwałtowny oddech. Głowa mi niemiłosiernie pulsowała jakby miała zaraz wybuchnąć. Próbowałam się ruszyć ale moje nogi były przywiązane do ramy łóżka podobnie jak ręce. Usta miałam zaklejone najprawdopodnie taśmą klejącą nobo czym innym. Mrużąc oczy które nie przyzwyczaiły się do panującego mroku w pokoju próbowałam zorientować się gdzie jestem. Wnioskuje , że byłam w piwnicy. Nie pytajcie skąd takie przypuszczenia. Po prostu zazwyczaj jak ktoś kogoś porywa to w filmach jest tak, że zamykają go w piwnicy czy tam komórce...no ale nie ważne. Jedynym źródłem wpadającego do pokoju światła było okno na końcu pomieszczenia w którym się znajduje. W pokoju panował mrok więc nawet drzwi czy tam wejścia nie mogłam znaleźć.. Chcąc zaczerpnąć oddechu poczułam niemiłosierny ból w brzuchu. Czemu to mnie tam boli.? "Może dlatego, że cię postrzelono". No tak. I nagle wszystkie wydarzenia z tamtego dnia wróciły. Chłopak w kręconych włosach i jadeitowych oczach. Strzał. I...koniec. Z drugiej strony ciekawe ile już tu leże. Noi ogólnie co za psychol postrzelił mnie i zamknął mnie w tej komórce, piwnicy czy chuj wie w czym. Jestem pewna, że Zayn...no nie. Nie jestem pewna czy po mnie przyjdzie i ocali. Hahaha zabawne. Czuje się jakbym grała w jakimś pierdolonym filmie akcji. Zawsze jest taka sama historia. Dziewczyna przeprowadza się do nowego miasta. Wpada na jakiegoś chłopaka, który potem jej truje dupę. Mimo obiecywań, że da sobie z nim spokój to i tak "los" zwabia ich do siebie. Ona dowiaduje się, że on jest jakimś gangstą, poznaje jego wrogów. Ci wrogowie chcą się na nim zemścić czego pada ofiara ona. On chce ją uratować. Aż mu się udaje. Potem wyznają sobie miłość i wszyscy są dookoła szczęśliwi. Tylko, że to nie dzieje się w realu. Teraz przez jakiś pierdolonych wrogów Zayna jestem kurwa postrzelona, przywiązana do jakiegoś jebanego łóżka i na dodatek tego nie wiem gdzie jestem. A wisieńka na tym pierdolonym torcie jest to, że nie mam pewności, że Zayn będzie mnie szukać. Lepiej być nie mogło.

Dodaje to na szybko dlatego ze wiem ze miałam wstawić rozdział ale miałam wycieczkę,potem zebranie czyli witaj karo. W przyszły poniedziałek mi sie kończy więc spodziewajcie sie dokończenie rozdziału około wtorku, środy. Mam nadzieje ze rozumiecie. Kocham was.
PS. NIESPRAWDZONE

piątek, 2 maja 2014

POMOC

POTRZEBUJĘ ŻEBY JAKAŚ MIŁA OSÓBKA ZROBIŁA SZABLONA NA BLOGA. NA TEGO. PISZCIE DO MNIE NA TT: @VKrogulec

Rozdział 8 cześć.2 (ostatnia)

POV. Zayn
 Myślałem, że zabije się biegnąc po tych krętych schodach. Tak się o nią bałem. Boże mam nadzieje, że to nie do niej był kierowany wystrzał z broni. Nie macie pojęcia jak się ucieszyłem gdy dotarłem do drzwi jej pokoju. Walić to, że rozpierdoliłem większość rzeczy. Najważniejsza była teraz Rose. Powoli otworzyłem drzwi mając w ręce odblokowany pistolet. Wszedłem i to co zobaczyłem zwaliło mnie z  nóg.. Cały pokój był opryskany w krwi ale najwięcej było na szybie od okna. Podszedłem do niego. Była na nim przylepiona karteczka:

,, Jak czytasz tą kartkę ja już pewnie z twoją królewną uciekam do naszej kryjówki. Nie będę ci robił zagadek typu: Kim jestem.?, Czego chce.?.Udzielę ci natychmiastowej odpowiedzi. Jestem Harry Styles. Może nic ci to nie mówi, dlatego tłumaczę kim jestem. Kojarzysz Gemme. Gemme Styles Tomlinson.? Nie.? No oczywiście. Przypomnij  sobie kogo ostatnio zabiłeś.? Louisa. Louisa Tomlinsona. Męża mojej siostry. Wiesz jaka była jej reakcja gdy dowiedziała się że jej mąż nie żyje.? Powiesiła się. Postanowiłem,że ją pomszczę. Na początku miał to być twój brat. Ale zauważyłem, że kręcisz się koło tej nowej dziewczyny. Postanowiłem, że to ona będzie ofiarą. Skoro znasz już powód teraz czego chce. Chce twojego cierpienia. A więc wybierz. Albo ona lub ty. Masz 48h. Czekam."
 
Nie, tylko nie ona...zabije gnojka...dorwę go i rozszarpię. Nikt nie będzie krzywdził mojej kruszynki. Nikt...

MELODIA NADAJE NASTROJU

POV. Rose
Obudziłam się w swoim pokoju. Na całe szczęście to mi się snilo. Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę dwunasta. Leniwie wstałam z łóżka kierując się w stronę szafy. Wyciągnęłam ubrania i udałam się do łazienki. Rozebrałam się z pidżamy i wskoczyłam pod prysznic. Po pół godziny wyszłam spod niego. Wytarłam się w mój różowy puchowy ręcznik i założyłam mój wcześniej naszykowany strój. Włosy zostawiłam rozpuszczone postanowiając zostawiając je nie wysuszone. Schodząc na dół usłyszałam szlochy. Przyspieszyłam kroku. W salonie siedziała Ellie, która trzymała na kolanach Lucy. Obok tata który je obejmował a na fotelu moja mama. Wszyscy płakali. Co się stało umarł ktoś z rodziny.? Babcia, dziadek, wujek czy coś...? Podeszłam do mojej mamy klękając przed nią
- Mamo co się stało.? Czemu płaczesz.?
Nie odpowiedziała mi...co jest do cholery.?!
- Czemu ona Will.? Czemu musiało ja to spotkać.?!
- Nie wiem Theresa ale policja robi wszystko aby to wyjaśnić
- Co wyjaśnić tato...do cholery powiedźcie mi o co chodzi.!!!
- Miała jeszcze przed sobą  tak dużo życia..
- Kto.?! Czy ktoś nie żyje.?! Powiedz mi Ellie.!!! Wyjaśnijcie mi to.!!!
- Mam nadzieje tylko, że tam po drugiej stronie będzie jej lepiej
- Mamo komu będzie lepiej.?! Nie ignorujcie mnie.!!!!
- Chodźcie bo spóźnimy się na pogrzeb...
-  Kogo tato pogrzeb.?
- Tak chodźcie
Wstali a ja poszłam za nimi. Weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Nie ma to jak jechać na pogrzeb osoby, która nie wiadomo kim jest...

***
Wyszliśmy z samochodu i skierowaliwszy się w stronę kaplicy byliśmy każdy zatracony w swoich myślach. Jeżeli chodzi o moje zastanawiałam się nadal na kogo pogrzeb idziemy. Gdy rodzice Ellie i Lucy weszli do kaplicy ja nie mogłam. Brałam rozbieg a ludzie mijali mnie jakby nic nie widzieli. Zmęczona odwróciłam się w stronę Mulata stającego za drzewem palącego fajkę. To Zayn. On na pewno mi wszystko wytłumaczy o co chodzi. Pobiegłam do niego i przytulając go zaliczyłam glebę. Co jest do cholery.?! No nic
- Zayn wytłumaczysz mi na kogo pogrzebie jesteśmy.?
On nawet na mnie nie spojrzał. Co jest obraził się na mnie.?
- Zayn.!!!
Nic. Silence
-Zayn.!! Wytłumacz mi o co w tym wszystkim chodzi
Znowu nic mi nie odpowiedział. YYY mam tego dość. Nagle podbiegł do niego jakiś blondyn z niebieskimi oczami.
- Stary, mamy akcje
- Walcie się jestem na pogrzebie
- Nie interesuje cię o kogo chodzi
- Już mi to wisi. Jedyne o czym marze to aby dorwać Stylesa i go rozpierdolić
- No to najwyższa pora
- Nie rozumiem
- Zpaliśmy skurwiela
- To dobrze, zaoszczędziłem sobie czasu. Torturujcie go ile wlezie tylko żeby nie odszedł dopóki do niego nie dotrę. Ja się z nim rozprawię. Skrzywdził ją a nie powinien
- Zayn...ty się w niej zakochałeś
- Tak ale za późno to do mnie dotarło. Na początku liczyło się tylko to aby ją zaliczyć. Ale wtedy gdy ją postrzelono...gdy znalazłem ja pod moim domem...naga...poobijaną...zmasakrowaną...zakrwawioną...wtedy dopiero zrozumiałem że coś do niej czułem. Brakuje mi jej Niall. Mimo że znałem ją tak krótko...zakochałem się w niej. W jej ciemnych oczach, w jej pięknych włosach, które układały się w fale,w jej głosie e którym pobrzmiewała chrypka, w jej bojowości ale i jednocześnie niewinności. Tęsknie za tym, tęsknie za tym jaką sprawiała mi radość na swój widok, tęsknie za zapachem jej włosów, tęsknie za naszymi głupimi kłótniami. Żałuje tego, że nie mogłem poznać jej bliżej, że nie mogłem poznac jaką jest osoba bo wiem, że ukrywała to za swoją maską. Ale wiesz czego najbardziej żałuję. Żałuję, że nie zdążyłem na czas. Że nie wyrobiłem się w tych pierdolonych 48 godzinach. Że nie pospieszyłem tylko opierdalałem się wchodząc do jej pokoju. Żałuje tego najbardziej...bo gdybym był szybszy...Rose byłaby tu jeszcze przy mnie a nie po drugiej stronie. ŻAŁUJE ŻE NIE ZDĄŻYŁEM JEJ URATOWAĆ. ŻAŁUJE ŻE JUŻ WIĘCEJ NIE ZOBACZĘ ROSE. ROSE HATHAWAY.
 
 


czwartek, 24 kwietnia 2014

WYTŁUMACZENIE

BOŻE DOPIERO TERAZ ZDAŁAM SOBIE SPRAWĘ JAK DAWNO TEMU DODAŁAM ROZDZIAŁ. WIEM NAWALIŁAM ALE POPROSTU NIE CHCIAŁO MI SIE ORAZ MIAŁAM PROBLEMY RODZINNE. MAM NADZIEJE ŻE MI WYBACZYCIE XD. ZA TYDZIEŃ ROZDZIAŁY POWINNY ZACZĄĆ SIE POJAWIAĆ. JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM