niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 11: " Suprise, suprise"

Ściągnąłem jej kaptur i po prostu oniamiałem. Każdego bym się tu spodziewał ale nie jej
- Co ty tu robisz.? Nie powinno cię tu być
- Jak to co.? Nie widzisz.? Stoje. Poza tym wolny kraj i mogę
- Jesteś naprawdę taka głupia czy tylko taką udajesz.?
- Nie, jestem bardzo mądra mam średnią 4,7 i...
- Zamkinij się ty tępa blondynko.!!!
- Powiedział farbowany blondyn..
- Jak ci zaraz przypierdole
- Powiedziała baba i wpadła pod tramwaj
- Nudzi się.?!
- No.!!!! Patrz nawet....
- Kurwa spokój bo jak nie to i jedno i drugie oberwie.!!!
- No ale...ona zaczęła
- Horan, nie chce nic mówić ale to było żałosne
- Oj dajta wy mi kurwa święty spokój
Horan wkurzony wyszedł z holu. Nie zdziwie się jak pójdzie na strzelnice. Zawsze się tak uspokaja kiedy kłóci się z nią. Odkąd pamiętam cały czas się kłócili. Ale to już inna historia
- No, Packet mów po co tu przylazłaś.?
- Jak ten chłopczyk mnie puści to ci powiem bo wiesz...nie czuję się komfortowo z pistoletem przy głowie
- Luke, puść ją
Puścił ją a ta odwróciła się i go kopnęła w kutasa...o kurwa Luke współczuje
- Naucz się, że mnie się w ten sposób nie tyka. No a teraz Zayn możemy porozmawiać
- Zapytam jeszcze raz i oczekuje odpowiedzi. Dlaczego tu jesteś.?
- Oh...to naprawdę długa historia, od czego by tu zacząć
- Nawet mnie nie denerwuj bo oberwiesz drugi raz tylko, że dwa razy mocniej
- No dobrze Malik bez nerwów bo Melissy z domu zapomniałam
Oddychaj Zayn, oddychaj
- No to więc tak. Umówiłam się dzisiaj z Rose, że mam jej dać lekcje. Miałyśmy się spotkać w tej kawiarni na rogu. Tam dają zawsze taką dbrą kawe i szarlotka jest...
- Do rzeczy
- Noi czekam pól godziny, godzine a jej nie ma. Więc tak sobie pomyślałam, że pójde po nią. Noi dochodzę do jej domu i dzwonie dzwonkiem, ale nikt nie otwierał. Nacisnęłam na klamkę a drzwi się otworzyły. strasznie się wystraszyłam lecz weszłam. Wchodziłąm po schodach, po całym domu i wołałam ale nikt nie odpowiadał. W końcu weszłam do jej pokoju i patrze a tam cała szyba opryskana w krwi a tam karteczka, gdzie było napisane, że to przez ciebie jakiś tam Harry Styles porwał Rose. Nie czekając dłużej przybiegłam tutaj...noi to na tyle
- Okej, chodź wyjaśnie ci szczegóły...
***POV. Rose
Nie wiem ile już tu byłam. Leżałam jak jakaś szmaciana lalka na tym łóżku i gapiłam się w sufit czekając aż ktoś łaskawie przyjdzie. Zmęczona zasnęłam
~.~
Obudziły mnie jakieś hałasy w moim tak zwanym pokoju. Otworzyłam leniwie oczy i zobaczyłam...nie no kurwa chyba mam zwidy
-Zayn.?
Obejrzał się
- Rose.?
***POV. Zayn***
Siedzimy juz w tej pieprzonej furgonetce juz od 3h i kurwa zamiast sie skupic, odpocząć przed spotkaniem z tak zwanym "gangiem" musze wysłuchiwać ględzenia i wrzasków tej przeklętej parki blondynów. Rozumiem żeby się wyzywali no ale oni tak się drą że nie zdziwie się jeżeli ludzie usłyszeliby to gdybyśmy się zatrzymali.
- Możesz się już zamknąć.?! Głowa mnie boli od tych twoich pisków.!
- Niall ty poprostu mózg w końcu uruchomiłeś. Wiesz teraz to..
Nie słuchaj tego Zayn, nie słuchaj bo zaraz wybuchniesz. Zamknąłem oczy i przywołałem do siebie obraz Rose. Czarne włosy, duże i piękne oczy, jasna i delikatna skóra, zapach jej włosów, perłowy uśmiech... zastąpił obraz poobijanej i nie żywej dziewczyny. Boże miej ją w opiece. Nie wiem co bym sobie zrobił wtedy. Co bym powiedział jej rodzicom.? Że nie dopilnowałem Rose i mój wróg ją postrzelił.? Nie przyjeli by tego za dobrze.
- Zayn.?
Odwróciłem głowę w stronę zaniepokojonej twarzy Liama.
- Co jest.?
- Za chwile bedziemy na miejscu. Sądziłem, że chcesz o tym wiedzieć
- Wiesz co.? Myśl, że opuszcze to auto i nie bede zmuszony słuchać tej parki od razu dodaje mi siły...
- TO MY NIE IDZIEMY.?!
Spojrzałem na Liama błagalnym wzrokiem żeby mnie w tym wyręczył bo gdybym ja wziął się za tłumaczenie tego...
- Chłopaki idziemy.!
Boże dziękuje ci Luke
- Zostajecie bo ktoś musi stać na czatach  gdyby ktoś wchodził do domu
- No ale Zayn czemu nie mogę z wami pójść
- Niall ty najlepiej dogadujesz się z Lissą
- Hahaha dobry żart...
- Chłopaki...ym...mamy problem
- Co się stało Liss
- Bo...bo ja wiem kogo to jest dom
Podszedłem bliżej szyby i też już wiedziałem
- No to mamy naprawdę problem

wtorek, 24 czerwca 2014

PODDANIE

Witajcie. Chcialabym was troche chamsko poinformowac ze widze ile bylo wyswietletlen posta poprzedniego (100) a ile bylo komentarzy 1.! No kurcze...troche mi przykro ze musze to zrobic ale jezeli pod postem poprzednim lub  tym co dodam jutro nie bedzie minimum 5 komentarzy zawieszam bloga. Poddalam sie...przykro mi

środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 10 : " TROUBLES"

POV. Rose
Otworzyłam oczy łapiąc gwałtowny oddech. Głowa mi niemiłosiernie pulsowała jakby miała zaraz wybuchnąć. Próbowałam się ruszyć ale moje nogi były przywiązane do ramy łóżka podobnie jak ręce. Usta miałam zaklejone najprawdopodnie taśmą klejącą nobo czym innym. Mrużąc oczy które nie przyzwyczaiły się do panującego mroku w pokoju próbowałam zorientować się gdzie jestem. Wnioskuje , że byłam w piwnicy. Nie pytajcie skąd takie przypuszczenia. Po prostu zazwyczaj jak ktoś kogoś porywa to w filmach jest tak, że zamykają go w piwnicy czy tam komórce...no ale nie ważne. Jedynym źródłem wpadającego do pokoju światła było okno na końcu pomieszczenia w którym się znajduje. W pokoju panował mrok więc nawet drzwi czy tam wejścia nie mogłam znaleźć.. Chcąc zaczerpnąć oddechu poczułam niemiłosierny ból w brzuchu. Czemu to mnie tam boli.? "Może dlatego, że cię postrzelono". No tak. I nagle wszystkie wydarzenia z tamtego dnia wróciły. Chłopak w kręconych włosach i jadeitowych oczach. Strzał. I...koniec. Z drugiej strony ciekawe ile już tu leże. Noi ogólnie co za psychol postrzelił mnie i zamknął mnie w tej komórce, piwnicy czy chuj wie w czym. Jestem pewna, że Zayn...no nie. Nie jestem pewna czy po mnie przyjdzie i ocali. Hahaha zabawne. Czuje się jakbym grała w jakimś pierdolonym filmie akcji. Zawsze jest taka sama historia. Dziewczyna przeprowadza się do nowego miasta. Wpada na jakiegoś chłopaka, który potem jej truje dupę. Mimo obiecywań, że da sobie z nim spokój to i tak "los" zwabia ich do siebie. Ona dowiaduje się, że on jest jakimś gangstą, poznaje jego wrogów. Ci wrogowie chcą się na nim zemścić czego pada ofiara ona. On chce ją uratować. Aż mu się udaje. Potem wyznają sobie miłość i wszyscy są dookoła szczęśliwi. Tylko, że to nie dzieje się w realu. Teraz przez jakiś pierdolonych wrogów Zayna jestem kurwa postrzelona, przywiązana do jakiegoś jebanego łóżka i na dodatek tego nie wiem gdzie jestem. A wisieńka na tym pierdolonym torcie jest to, że nie mam pewności, że Zayn będzie mnie szukać. Lepiej być nie mogło.

POV. Zayn
-Dobra Luke co udało ci się zdobyć.?
-No to więc tak. Gościu nazywa się Harry Edward Styles, zamieszkały do niedawna w Holmes Chapel. Po śmierci siostry załamał się, próbował popełnić samobójstwo, nie jest za bardzo zorientowany w naszej branży, porwanie Rose było jego pierwszym wykroczeniem, nie notowany i to tylko tyle...a noi jescze jest bardzo zrzyty ze swoimi przyjaciółmi.
- Kto to.?
- Sissi Mercedes Tomlinson, lat 25, dzieciństwo spędzone w domu dziecka, później zaadoptowana przez rodzine Tomlinsonów w wieku 12 lat, poznała się ze Stylesem przez Louisa Tomlinsona gdyż Styles był jego bardzo dobrym przyjacielem. Nie jednokrotnie odnotowana za  włamy, kradzieże, siedzieła 3 lata w poprawczaku za posiadanie broni i włamanie się do systemu szkolnego...
- Ile ona miała lat.?!
- Szesnaście, noi nie jednokrotnie przyłapana na piciu, paleniu, jarania zioła i handel nim. Po wyjsciu z poprawczaka zachowywała się w miare normalnie...no to chyba na razie wszystko o niej. Przechodzimy do...Tom'a Richardsa Morrela
- Luke dużo ich jeszcze.?
- Nie jeszcze tylko z Morrelem licząc...3
-Okej, tylko sprężaj sie bo każda godzina jest na wage złota
- To może dacie mi skończyć.?! No to więc tak...Tom Richards Morrel, urodzony w Londynie, ma 25 lat. Siedział z Sissi w tym samym miejscu, związali  się ze sobą i do tej pory są ze sobą, nie rozłaczni, karany za to samo, rodzina patologiczna, ze Stylesem poznał się przez Sissi...następny...sory następna to Patricia Victoria Tomlison. Rodzona siostra Sissi. Lat 21, taki sam los jak Sissi, nie sprawiała problemów wychowawczych, ułożona, nie karana, bardzo zrzyta z siostrą...noi ostatni...Justin Andrew Johnson, lat 24, bliski przyjaciel Patrici, nie karany, grzeczny chłopiec, w wieku 17 lat przeprowadził się z Kanady do Holmes Chapel tam poznał Patricie. To wszyscy

- Dobra. No na co czekacie bujnąć dupy musimy spróbować ich namierzyć. Napewno nie działają sami i muszą wychodzić...
-Zayn sory, że ci przeszkadzam, ale czy próbowałeś dzwonić do Rose.?
-Niall oni nie są na tyle tepi, żeby nie zabrać jej telefonu
-No niby tak ale przecież to Styles ja porwał a z tego co mówił Luke to on nie ma w tym doświadczenia
- Nie sądze żeby był na tyle tępy ale spróbować zawsze warto
- Okej to ja spróbuje namierzyć jej komórke a wy mi nie przeszkadzajcie
Wyszedłem z pomieszczenia i udałem się na zewnątrz, żeby zapalić. Musze się trochę odstresować. Spojrzałem na zegarek. Zostało nam równo 44 godzin 55 minut i 20 sekund, żeby ją odnaleźć. Kurwa. Jak można byc takim debilem, żeby zadzierać ze mną.? No jakim.

Odpaliłem fajke i zaciągnęłem się dymem, który drażnił moje płuca. Przetrzymałem go jak najdłużej i wypuściłem. Rozglądałem sie po okolicy aż w koncu zauważyłem jak nagle krzaki zaczeły się poruszać. Wyjąłem papierosa, przydeptałem butem i sięgnąłem po broń. Podeszłem do krzaków ale tam nikogo nie było. Odwróciłem się i ujrzałem przed sobą jakąś paczuszkę z liścikiem. Wziąłem go i udałem się do środka.
- Chłopaki chyba coś mam
- My też Zayn coś mamy
- Wy pierwsi
- A więc tak Niall miał racje. Styles był na tyle głupi, że nie pozbył się telefonu Rose dzięki czemu namierzyliśmy ich
- Nie pierdziel, gdzie są
- Są 200km za Bradford, a ty co masz
- Znalazłem jakąś paczuszkę
- Pokaż
Podszedłem do wielkiego stołu, gdzie były porozrzuczone papiery na temat Stylesa i tego jego całego "gangu". Ostrożnie otworzyłem paczuszke. Była tam jakaś kaseta a na niej liścik. Odlepiłem go i przeczytalem. Treść jego mnie zszokowala. Liam podszedł do mnie i czytał treść tego listu


- Tik-tak, tik-tak, czas ucieka a Rose umiera. Tik-tak, tik-tak, Rose wciąż czeka. Tik-tak, tik-tak ściany uszy mogą mieć. Tik-tak, tik-tak czas się skróca do doby. Tik-tak, tik-tak czy Rose zginie czy nie.?
- O kurwa
- Niall musimy sprężyć dupy. Szykujcie się zaraz idziemy odbić Rose
- A co z kasetą
- Zaraz...
- Ciiii.!!!
- Co jest.?
- Tam ktoś jest
- Chodźcie
Z racji tego, że do naszego pokoju wychodziły 4 odejścia więc każdy z nas się rozdzielil. Szedłem powoli, aż w koncu ujrzałem jakiś cień na końcu korytarza. Pobiegłem za nim pędem. Tajemniczy gość chyba się skapnął, że go gonie więc przyspieszył. Gdy już miał wybieć przed wyjściem otoczyliśmy go, dlatego,że każde z odnóż czy inaczej to nazywając od głównego pokoju prowadziło do jedynego wyjścia w całym budynku. Wycelowaliśmy w "tajemniczą osobę" bronią. Była to dziewczyna sądząc po postórze nie wychamowała i wleciała wprost w ramiona Luka. Ten ją złapał i przyłożył pistolet do czaszki ustawiając przodem do nas. Dzieczyna była ubrana cała na czarno i miała zarzucony kaptur na glowe. Zacząłem się do niej zbliżać a ona coraz bardziej próbowała wyrwać się Lukowi
- Nono kogo my tu mamy. Czyżby szpiega.? Powiedz kochaniutka jak się nazywasz.?
Cisza. Hahahaha tak chcesz się bawić.?
- Jakaś taka mala rozmowna jesteś, może Luke ci pomoże.? Jest ostatnio nie spełniony
Zadrżała ale nic nie powiedziała. Ehh typowe. Normalnie byłbym wyluzowany ale nie teraz
- Słuchaj szmato nie mam czasu na takie gierki z tobą rozumiesz.?!
Nie odpowiedziała. Nie wytrzymałem. Podszedłem do niej i jej z całej mocy przywaliłem w policzek, tak, że jej głowa na bok odfrunęła
- Jeszcze raz, czy łaskawie powiesz kim jesteś.?
Silence. Nie no kurwa przesadza. Oberwałaby drugi raz gdyby nie Luke
- Stary nie prościej jej zdjąć kaptur a nie ją po mordzie napierdalać.?
-Masz racje
Ściągnąłem jej kaptur i po prostu oniamiałem. Każdego bym się tu spodziewał ale nie jej

HAHAHA JAK JA KOCHAM KOŃCZYĆ W TAKICH MOMENTACH. JAK MYŚLICIE KTO ZASZCZYCIL OBECNOŚCIĄ ZAYNA, LUKA, LIAMA I NIALLA. PRZYBYŁY NOWE POSTACIE.!!! PODOBAJĄ SIĘ.? NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W OKOLICACH BOŻEGO CIAŁA NAJPÓŹNIEJ, DLATEGO ŻE MAM MASE DO POPRAWIENIA. A TYM CZASEM. DOZOBACZENIA.!!!!!!

środa, 21 maja 2014

Wstęp dorozdziału 10

POV. Rose
Otworzyłam oczy łapiąc gwałtowny oddech. Głowa mi niemiłosiernie pulsowała jakby miała zaraz wybuchnąć. Próbowałam się ruszyć ale moje nogi były przywiązane do ramy łóżka podobnie jak ręce. Usta miałam zaklejone najprawdopodnie taśmą klejącą nobo czym innym. Mrużąc oczy które nie przyzwyczaiły się do panującego mroku w pokoju próbowałam zorientować się gdzie jestem. Wnioskuje , że byłam w piwnicy. Nie pytajcie skąd takie przypuszczenia. Po prostu zazwyczaj jak ktoś kogoś porywa to w filmach jest tak, że zamykają go w piwnicy czy tam komórce...no ale nie ważne. Jedynym źródłem wpadającego do pokoju światła było okno na końcu pomieszczenia w którym się znajduje. W pokoju panował mrok więc nawet drzwi czy tam wejścia nie mogłam znaleźć.. Chcąc zaczerpnąć oddechu poczułam niemiłosierny ból w brzuchu. Czemu to mnie tam boli.? "Może dlatego, że cię postrzelono". No tak. I nagle wszystkie wydarzenia z tamtego dnia wróciły. Chłopak w kręconych włosach i jadeitowych oczach. Strzał. I...koniec. Z drugiej strony ciekawe ile już tu leże. Noi ogólnie co za psychol postrzelił mnie i zamknął mnie w tej komórce, piwnicy czy chuj wie w czym. Jestem pewna, że Zayn...no nie. Nie jestem pewna czy po mnie przyjdzie i ocali. Hahaha zabawne. Czuje się jakbym grała w jakimś pierdolonym filmie akcji. Zawsze jest taka sama historia. Dziewczyna przeprowadza się do nowego miasta. Wpada na jakiegoś chłopaka, który potem jej truje dupę. Mimo obiecywań, że da sobie z nim spokój to i tak "los" zwabia ich do siebie. Ona dowiaduje się, że on jest jakimś gangstą, poznaje jego wrogów. Ci wrogowie chcą się na nim zemścić czego pada ofiara ona. On chce ją uratować. Aż mu się udaje. Potem wyznają sobie miłość i wszyscy są dookoła szczęśliwi. Tylko, że to nie dzieje się w realu. Teraz przez jakiś pierdolonych wrogów Zayna jestem kurwa postrzelona, przywiązana do jakiegoś jebanego łóżka i na dodatek tego nie wiem gdzie jestem. A wisieńka na tym pierdolonym torcie jest to, że nie mam pewności, że Zayn będzie mnie szukać. Lepiej być nie mogło.

Dodaje to na szybko dlatego ze wiem ze miałam wstawić rozdział ale miałam wycieczkę,potem zebranie czyli witaj karo. W przyszły poniedziałek mi sie kończy więc spodziewajcie sie dokończenie rozdziału około wtorku, środy. Mam nadzieje ze rozumiecie. Kocham was.
PS. NIESPRAWDZONE

piątek, 2 maja 2014

POMOC

POTRZEBUJĘ ŻEBY JAKAŚ MIŁA OSÓBKA ZROBIŁA SZABLONA NA BLOGA. NA TEGO. PISZCIE DO MNIE NA TT: @VKrogulec

Rozdział 8 cześć.2 (ostatnia)

POV. Zayn
 Myślałem, że zabije się biegnąc po tych krętych schodach. Tak się o nią bałem. Boże mam nadzieje, że to nie do niej był kierowany wystrzał z broni. Nie macie pojęcia jak się ucieszyłem gdy dotarłem do drzwi jej pokoju. Walić to, że rozpierdoliłem większość rzeczy. Najważniejsza była teraz Rose. Powoli otworzyłem drzwi mając w ręce odblokowany pistolet. Wszedłem i to co zobaczyłem zwaliło mnie z  nóg.. Cały pokój był opryskany w krwi ale najwięcej było na szybie od okna. Podszedłem do niego. Była na nim przylepiona karteczka:

,, Jak czytasz tą kartkę ja już pewnie z twoją królewną uciekam do naszej kryjówki. Nie będę ci robił zagadek typu: Kim jestem.?, Czego chce.?.Udzielę ci natychmiastowej odpowiedzi. Jestem Harry Styles. Może nic ci to nie mówi, dlatego tłumaczę kim jestem. Kojarzysz Gemme. Gemme Styles Tomlinson.? Nie.? No oczywiście. Przypomnij  sobie kogo ostatnio zabiłeś.? Louisa. Louisa Tomlinsona. Męża mojej siostry. Wiesz jaka była jej reakcja gdy dowiedziała się że jej mąż nie żyje.? Powiesiła się. Postanowiłem,że ją pomszczę. Na początku miał to być twój brat. Ale zauważyłem, że kręcisz się koło tej nowej dziewczyny. Postanowiłem, że to ona będzie ofiarą. Skoro znasz już powód teraz czego chce. Chce twojego cierpienia. A więc wybierz. Albo ona lub ty. Masz 48h. Czekam."
 
Nie, tylko nie ona...zabije gnojka...dorwę go i rozszarpię. Nikt nie będzie krzywdził mojej kruszynki. Nikt...

MELODIA NADAJE NASTROJU

POV. Rose
Obudziłam się w swoim pokoju. Na całe szczęście to mi się snilo. Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę dwunasta. Leniwie wstałam z łóżka kierując się w stronę szafy. Wyciągnęłam ubrania i udałam się do łazienki. Rozebrałam się z pidżamy i wskoczyłam pod prysznic. Po pół godziny wyszłam spod niego. Wytarłam się w mój różowy puchowy ręcznik i założyłam mój wcześniej naszykowany strój. Włosy zostawiłam rozpuszczone postanowiając zostawiając je nie wysuszone. Schodząc na dół usłyszałam szlochy. Przyspieszyłam kroku. W salonie siedziała Ellie, która trzymała na kolanach Lucy. Obok tata który je obejmował a na fotelu moja mama. Wszyscy płakali. Co się stało umarł ktoś z rodziny.? Babcia, dziadek, wujek czy coś...? Podeszłam do mojej mamy klękając przed nią
- Mamo co się stało.? Czemu płaczesz.?
Nie odpowiedziała mi...co jest do cholery.?!
- Czemu ona Will.? Czemu musiało ja to spotkać.?!
- Nie wiem Theresa ale policja robi wszystko aby to wyjaśnić
- Co wyjaśnić tato...do cholery powiedźcie mi o co chodzi.!!!
- Miała jeszcze przed sobą  tak dużo życia..
- Kto.?! Czy ktoś nie żyje.?! Powiedz mi Ellie.!!! Wyjaśnijcie mi to.!!!
- Mam nadzieje tylko, że tam po drugiej stronie będzie jej lepiej
- Mamo komu będzie lepiej.?! Nie ignorujcie mnie.!!!!
- Chodźcie bo spóźnimy się na pogrzeb...
-  Kogo tato pogrzeb.?
- Tak chodźcie
Wstali a ja poszłam za nimi. Weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Nie ma to jak jechać na pogrzeb osoby, która nie wiadomo kim jest...

***
Wyszliśmy z samochodu i skierowaliwszy się w stronę kaplicy byliśmy każdy zatracony w swoich myślach. Jeżeli chodzi o moje zastanawiałam się nadal na kogo pogrzeb idziemy. Gdy rodzice Ellie i Lucy weszli do kaplicy ja nie mogłam. Brałam rozbieg a ludzie mijali mnie jakby nic nie widzieli. Zmęczona odwróciłam się w stronę Mulata stającego za drzewem palącego fajkę. To Zayn. On na pewno mi wszystko wytłumaczy o co chodzi. Pobiegłam do niego i przytulając go zaliczyłam glebę. Co jest do cholery.?! No nic
- Zayn wytłumaczysz mi na kogo pogrzebie jesteśmy.?
On nawet na mnie nie spojrzał. Co jest obraził się na mnie.?
- Zayn.!!!
Nic. Silence
-Zayn.!! Wytłumacz mi o co w tym wszystkim chodzi
Znowu nic mi nie odpowiedział. YYY mam tego dość. Nagle podbiegł do niego jakiś blondyn z niebieskimi oczami.
- Stary, mamy akcje
- Walcie się jestem na pogrzebie
- Nie interesuje cię o kogo chodzi
- Już mi to wisi. Jedyne o czym marze to aby dorwać Stylesa i go rozpierdolić
- No to najwyższa pora
- Nie rozumiem
- Zpaliśmy skurwiela
- To dobrze, zaoszczędziłem sobie czasu. Torturujcie go ile wlezie tylko żeby nie odszedł dopóki do niego nie dotrę. Ja się z nim rozprawię. Skrzywdził ją a nie powinien
- Zayn...ty się w niej zakochałeś
- Tak ale za późno to do mnie dotarło. Na początku liczyło się tylko to aby ją zaliczyć. Ale wtedy gdy ją postrzelono...gdy znalazłem ja pod moim domem...naga...poobijaną...zmasakrowaną...zakrwawioną...wtedy dopiero zrozumiałem że coś do niej czułem. Brakuje mi jej Niall. Mimo że znałem ją tak krótko...zakochałem się w niej. W jej ciemnych oczach, w jej pięknych włosach, które układały się w fale,w jej głosie e którym pobrzmiewała chrypka, w jej bojowości ale i jednocześnie niewinności. Tęsknie za tym, tęsknie za tym jaką sprawiała mi radość na swój widok, tęsknie za zapachem jej włosów, tęsknie za naszymi głupimi kłótniami. Żałuje tego, że nie mogłem poznać jej bliżej, że nie mogłem poznac jaką jest osoba bo wiem, że ukrywała to za swoją maską. Ale wiesz czego najbardziej żałuję. Żałuję, że nie zdążyłem na czas. Że nie wyrobiłem się w tych pierdolonych 48 godzinach. Że nie pospieszyłem tylko opierdalałem się wchodząc do jej pokoju. Żałuje tego najbardziej...bo gdybym był szybszy...Rose byłaby tu jeszcze przy mnie a nie po drugiej stronie. ŻAŁUJE ŻE NIE ZDĄŻYŁEM JEJ URATOWAĆ. ŻAŁUJE ŻE JUŻ WIĘCEJ NIE ZOBACZĘ ROSE. ROSE HATHAWAY.
 
 


czwartek, 24 kwietnia 2014

WYTŁUMACZENIE

BOŻE DOPIERO TERAZ ZDAŁAM SOBIE SPRAWĘ JAK DAWNO TEMU DODAŁAM ROZDZIAŁ. WIEM NAWALIŁAM ALE POPROSTU NIE CHCIAŁO MI SIE ORAZ MIAŁAM PROBLEMY RODZINNE. MAM NADZIEJE ŻE MI WYBACZYCIE XD. ZA TYDZIEŃ ROZDZIAŁY POWINNY ZACZĄĆ SIE POJAWIAĆ. JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 8 cz.1 ,, Death"

OFICJALNIE UWAŻAM OTWARCIE ROZDZIAŁÓW Z OKAZJI TRZY MIESIĘCZNICY
DARK ZAYN MALIK
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA I CZYTANIA!!!!!!!
 
POV. ZAYN
-yhm...
Czy ona właśnie zgodziła się na sex ze mną.? Nie powiem, nie spodziewałem się tego. Myślałem, że zacznie mi się wyrywać krzyczeć żebym ją puścił. A ona oddawała mi się w zupełności. Nie wiem co się jej stało ale widziałem, że sama była zdziwiona swoją odpowiedzią. Jednak coś nie dawało mi spokoju przez te wszystkie dni co byłem u niej w domu. Jakby ktoś nas cały czas obserwował...
- Zayn słyszysz to.?
Wytężyłem słuch lecz nic nie usłyszałem. Cisza. Niepokojąca cisza. To zawsze jest coś kurwa niebezpiecznego. Postanowiłem zejść na dół i to sprawdzić. Ubrałem ubrania, które nie wiadomo kiedy zostały zdjęte. Gdy zmierzałem w stronę drzwi usłyszałem za sobą cichutki i bez tej charakterystycznej chrypki głos Rose. Czyżby naprawdę była tak przestraszona.?
- Gdzie idziesz.?
- Idę na dół. W razie czego krzycz jak najgłośniej potrafisz, dobrze.?
- Dobrze
Wyszedłem z jej pokoju i chodziłem po całym domu. W kuchni pusto, w salonie, gabinecie ojca, łazienkach i garażu też. Został tylko ogród. Byłem koło basenu gdy usłyszałem strzały z domu i przeraźliwy krzyk Rose
- Pomocy Zayn, pomóż Zayn, pomo...
Nic już nie słyszałem. Przerwała w połowie zdania. Nie zwracałem uwagi na to, że pada. Najważniejsza była teraz Rose. Muszę jej pomóc. Bez względu na wszystko. Muszę.
 
POV. ROSE
Gdy Zayn wyszedł pozbierałam swoje ubrania i przebrałam się w wygodne dresy i szary top. Weszłam do łazienki aby okiełznać moje włosy. Załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne gdy usłyszałam melodie mojego telefonu zwiastujący nadejście wiadomości. Wyszłam z łazienki podchodząc przy tym do biurka aby wziąć telefon. Dostałam Sms od Liss
 
 
Ja jej dam kaleke.!!! Chciałam jej odpisać lecz usłyszałam jak Zayn wchodzi do pokoju. Nie odwracając się do niego rozpoczęłam konwersację
- I jak jest ktoś na dole
Cisza. Postanowiłam ponowić pytanie
- Słyszysz pytałam się czy ktoś jest na dole.?
Odwróciłam się i natychmiast tego pożałowałam. Przede mną zmaterializował się jakiś chłopak o kręconych włosach( chodzi o Hazze) z jadeitowymi paczadłami, piercingiem, tatuażami. Mierzył we mnie bronią.
-Lepiej dla ciebie będzie jeżeli nie będziesz nic mówić
Ha. Jeszcze mnie nie zna. Nabrałam powietrza do płuc ile tylko mogłam i krzyknęłam z całych sił
- Pomocy Zayn, pomóż Zayn, pomo...
Nie mogłam już nic więcej krzyknąć bo broń wystrzeliła a ja traciłam kontakt z rzeczywistością.
 
Hahaha. Jak myślicie Rose umrze.? Czy może Zayn ją uratuję.? Kim jest Harry.? Odpowiedź na to dostaniecie...kiedyś na pewno. Dozobaczenia jutro




środa, 19 marca 2014

Złe i dobre wieści

Nie dzisiaj nie będzie rozdziału. Jutro też. Pojutrze też nie. Ale będzie w weekend bo ten rozdział będzie bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo,bardzo długi więc będzie podzielony aż na 2 części także nie smutać mi tu






Radujcie się bo Uwaga werble poproszę.....W przyszłym tygodniu będzie ( spóźniona) trzy miesiecznicza Darka także....podaje harmonogram:
1 dzien(poniedziałek) 1 rozdział wieczorem
2 dzień( wtorek) 2 rozdziały jeden około 15-18
3 dzień (środa) 1 rozdział dodany około 19
4 dzień (czwartek) 2 rozdziały 15-19
5 dzień (piątek) 3 rozdziały około 15-20
6 i 7 dzień( sobota i niedziela) uwaga....5 rozdziałów nie wiem o której zostaną dodane+ niespodzianka

Czyli będą na blogu 14 rozdziałów.!!!! Cieszycie się...No ja mam nadzieje. Dozobaczenia


Noi zapomniałabym chciałabym was zaprosić na mojego bloga na którym następny 
Rozdział pojawi się dzisiaj lub w piątek. A oto krótki Pologne Forbidden love:



Cza­sami wy­daje nam się, że mie­szka w nas dwóch różnych ludzi. Je­den, który wszys­tko dos­ko­nale czy­ni i te­go człowieka pre­zen­tu­jemy światu. Jest też i ten dru­gi, które­go się wstydzi­my, i te­go uk­ry­wamy. W każdym człowieku is­tnieje coś ta­kiego jak wewnętrzny dy­sonans i niespójność. Każdy chciałby być dob­ry, a je­dynie do­konu­je czynów, których sam często nie rozumie.


Dlacze­go tak jest? Dla­tego, że człowiek nie jest Bo­giem, nie jest też aniołem,ani jakąś na­dis­totą, a 
je­dynie małym piel­grzy­mem w długiej, da­lekiej drodze swo­jego życia. Włas­ne słabości czy­nią go wy
rozu­miałym i łagod­nym w sto­sun­ku do in­nych. Ktoś, kto jest bez­kry­tyczny wo­bec sa­mego siebie, 
będzie twar­dy i niez­dolny wczuć się w in­nych. Nie będzie umiał ni­kogo po­cie­szyć,
do­dać od­wa­gi i wy­baczyć. Szczęście, miłość i przy­jaźń tkwią tam, gdzie ludzie są wrażli­wi, łagod­ni i de­likat­ni w słowach, i wza­jem­nie kon­taktach.


Nazywam się Avery Miller i odpowiem wam hisorię mojego życia które  się zmieniło przez jednego chłopaka. Gangstera który budzi postrach w obrębie całej Anglii jak nie dalej. Jego imię i nazwisko 

budzi dreszcze. Nazywa się on...Niall. Niall Horan





Także zapraszam. Bo oni...





Już na was czekają aby opowiedzieć historie swojego życia.


czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 7 "What it takes to be"

Jak na razie przez te dwa dni wszystko funkcjonowało normalnie. Z Zaynem omijaliśmy się szerokim lukiem. Nie wiem czemu...Może dlatego że nie chcieliśmy zaczynać kłótni. Moje rozmyślenia przerwał  huk z garażu. Zerwałam się z kanapy i podążyłam do źródła hałasu. To co tam zobaczyłam totalnie mną wstrząsnęło. W garażu  było od groma ludzi ubranych w stroje które mówiły " Cześć, jestem gangsterem i wypierdalaj bo to mój teren" Skąd oni się tu... Zayn, pieprzony Malik. Nie myśląc dłużej odszukałam go w końcu pomieszczenia liżącego się z Jade. No to przy najmniej wiem, że Lissa nie kłamała mówiąc o niej suka... Dlaczego on do pierdolonej cholery zrobił imprezę w moim domu, garażu? O nie kurwa za dużo sobie pozwala!Wściekła ruszyłam w jego kierunku , odepchnęłam od niego Jade.
- Co ty sobie wyobrażasz ?! Myślisz że od tak po prostu możesz zapraszać tu tych ludzi ?! I to jeszcze do mojego domu ?!                                                     
-Laska spokój. Lepiej stąd idź, bo może stać Ci się krzywda.. no już zjeżdżaj - warknął na mnie. Co ja jestem jakaś ścierka żeby mnie tak traktować i to do tego we własnym domu ?
- Nie...Ja tu mieszkam a z tego co wiem ty nie!! Więc zabieraj swoich przydupasów i całą
resztę i wynoście się stąd!!!! - uderzył mnie .. tak przy wszystkich...nawet nie drgnęłam po prostu popatrzyłam się na niego z bólem w oczach.            
- Ty....Kobieta cię urodziła Zayn nie masz prawa na żadna podnieść reki. - warknęłam, wybiegłam z pomieszczenia do salonu i zaczęłam płakać , nie wiem dlaczego po protu coś we mnie pękło...przez cale moje życie nikt tak mnie nie upokorzył. 

"Zayn"
Co ja kurwa zrobiłem... uderzyłam moją Rose...wygoniłem wszystkich i poszedłem do salonu.. moja malutka płakała i to jeszcze przeze mnie Zrobiło mi się tak źle
- Rose- zero reakcji..

"Rose"
- Rose - o nie to on - przepraszam...
-czy ja przypadkiem tobie nie mówiłam żebyś się stad wynosił ?? Odejdź, proszę -zaczęłam znów płakać to mnie przerasta, jego obecność tutaj.. po protu on sam...
- Nie ma już ich - no i co mnie to? On jest nie możliwy.
- Kim ty w ogóle jesteś co ?! - krzyknęłam.


 - To już Ciebie kurwa nie obchodzi.
- Idź , proszę.... no idź !!! - nic, zero reakcji. Stał w miejscu patrząc się na mnie.
-Zayn!! - uklęknął przy mnie. Dotknął mnie za udo przez co spojrzałam się na niego , zaczął się niebezpiecznie zbliżać..  pocałował mnie, poczułam się tak dobrze.. ale i tak to nie zmienia faktu ze go nienawidzę.. dręczy mnie jak jakiś psychol czy też pedofil. Podniósł mnie a ja oplotłam nogami jego biodra.. Zaczął się ze mną kierować na schody do mojego pokoju...
 Położył mnie delikatnie na łóżku i zdjął moja koszule.. oj biedaczek męczył się z moim guzikami do tego stopnia ze zirytowany po prostu rozdarł mi ją.. no trudno, kupię drugą.
-Chcesz tego Rose ? - dotknął mój czuły punkt i zaczął masować
- yhm.. - czy ja właśnie zgodziłam się na seks z Malikiem ??




Błahahahahaha
Mam nadzieje że się podoba ?!

Czytasz = komentarz

~K


sobota, 1 marca 2014

Rozdział 6 "Bad luck"

Weszliśmy do salonu i ujrzałam rozpromienioną twarz Ellie, która dyskutowali nad czymś bardzo intensywnie z Mulatem. normalnie wyglądali jak jacyś starzy przyjaciele. Rozmowa,kawa,herbata,ciastko. Gdy usłyszeli uderzenie drzwi odwróciły się w moją stronę. Wszystko było by w porządku gdybym nie zapomniała o tym, że drzwi od salonu same wracają w efekcie czego przywaliły w mój nos. Super. Pech Rose Hathaway powraca.! Zapomniałem dodać, że siła uderzenia była tak silna iż odleciałam do tylu cudem unikając zderzenia z lampą. Gdy przed moimi oczami przestały tańcować gadające jednorożce przyłożyłam sobie rękę donoszą z którego kapała na podłogę czerwona substancja
- O mój Boże Rose-usłyszałam nad sobą zatroskany głos Ellie- Pokaż mi tenis przecież może być złamany.!
Gdy Ellie oglądała uszkodzenie na moim nosie ja spojrzałem na Zayna,który opierał się o ścianę przeglądając coś w swoim IPhon'ie Był ubrany w czarną skurzaną kurtkę pod którą znajdował się biały T-shirt. Natomiast na nogach miał czarne rurki a na stopach białe airforce. Jego czekoladowe tęczówki były wlepione w skupieniu w ekran telefonu. Włosy zaczesał do góry na jeża. Gdy wyczuł na sobie mój wzrok podniósł głowę i puszczając mi perskie oczko. Nie przerywaliśmy ze sobą kontaktu wzrokowego dopóki nie poczułam jak zimne ręce Ellie opuszczają moją twarz
- Nie wygląda mi to na nic groźnego.przemyłam ci wodą utlenioną i wszystko powinno być okej.Dobra to ja już będę leciała. Pa Rose. Trzymaj się Zayn
- Pa Ellie
- Dowidzenia Pani Hathaway
Wstałam powoli z podłogi i ruszyłam do kuchni totalnie ignorując Zayna. Gdy wstawiałam sobie wodę na herbatę poczułam na biodrach i na szyi ręce i miętowy oddech Zayna
- Może dokończymy to co wczoraj zaczęliśmy.?-powiedział przygryzając mi ucho
- Nie. To nie powinno się zdarzyć
- Nie powiesz mi,że ci się nie podobało
Upsss...muszę skłamać
- Niestety muszę urazić twoje ego Ruler.Nie,nie podobało mi się
- Czyli twoje jęki były spowodowane...
- Bólem, który mi sprawiałeś
Poczułem mocno zaciskający się uścisk wokółmojej talii. Ups. Czyżbym wkurzyła Rulera.? O jak mi przykro. Czujecie ten sarkazm?
- Ból to ja ci dopiero mogę sprawić
- Ta. Pobijesz mnie,zastraszysz i zgwałcisz?
-  A żebyś się nie zdziwiła
Tymi słowami opuścił kuchnię a ja zalała, herbatę wodą. Zdziwiło mnie,że nie usłyszałam trzaśnięcia drzwi. Czyżby miał być delikatny. Z tą myślą ruszyłam do salonu niosąc gorącą herbatę i uważając aby się nie wylała. Zawsze gdy takie coś robiłam powtarzałam sobie taki wierszyk : Trawa jest zielona,niebo jest niebieskie. Trup jest biały a serce czerwone. I tak po kilka razy. Weszłam do salonu i rozsiadłam się pijąc herbatkę oglądając Przyjaciół. Noi minął mi tym sposobem pierwszy dzień wolnego dopóki nie usłyszałam schodzenia po schodach. Obejrzałam się i ujrzałam schodzącego po schodach...Zayna? No chyba mi zaraz gały z orbit wyjdą
-Co ty robiłeś u mnie w pokoju?!
- Skąd ty wiesz że byłem akurat u ciebie?
- Bo...bo...bo wiem i tyle
- To jesteś niestety w błędzie skarbie bo byłem u Ellie i twojego ojca w pokoju. Swoją drogą mają bardzo ciekawe zabawki...chociaż i tak mam lepsze
- Co ty do cholery tam robiłeś.?
- No spałem
- Czy ty chociaż masz chociaż ksztę powsztrzymywania się.?
- Nie
- A tak wogóle co robiłeś u mnie w domu.?
- Przyszedłem się tobą zająć przez ten tydzień
- Że co.?
- Pozwól, że cię zacytuję Mam pewność że nie masz problemu ze słuchem
- Ale przecież ty masz szkołę
- Zawiesili mnie
- I co i niby będziesz sobie tutaj siedział jak będą rodzice i Lucy?
- Przecież wyjechali na dwa tygodnie
- Nie nic mi takiegonie mówi...
- Tata ci zostawił kartkę na stoliku obok łóżka
- Nie wygram z tobą no nie.?
- Nie
- Yyy...no dobra
Coś czuje, że zapowiada się bardzo ciekawy tydzień.


Przepraszam, że taki krótki ale strasznie ciężko mi się go pisało i nie miałamweny poza tym muszę opublikować rozdział na jeszcze dwóch innych blogach także...Zmieniłam aktorkę główną na Lucy Hale. Dozobaczenia. Wika

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 5 "Not like I want to"

Uświadomiłam sobie co się dzieję. Nie, ja i Zayn..Nie , nie zrobię z nim tego. Muszę zakończyć tę toksyczną znajomość. Zawrócił moim życiem o 360 stopni !!
-Zayn.. STOP !! Zejdź za mnie natychmiast ! - wrzasnęłam. Nie wykonał polecenia, zaczął całować mnie po szyi..nagle jego ręka wyjechała pod mój stanik, było mi tak przyjemnie..z podniecenia aż jęknęłam.
- Zayn STOP !! - ponownie wrzasłam ale i tak mnie ignorował. Próbowałam się wyrwać , ale był zbyt silny jak na taką kruszynkę jak ta. Musze przytyć, ale teraz mam gorszy problem. Leże na mnie jakiś napalony mulat fuuuu !!
-Rose, wiem że tego chcesz.. - mruknął mi do ucha po czym delikatnie przegryzł jego płatek.Mmm jego zapach ogarnął mnie cała. Zdjął mi bluzkę, a ja głupia nie protestowałam..Głupia, Głupia. Cały czas miał ze mną kontakt wzrokowy. Był taki podniecający..Rozpiął i z gracją zdjął mi stanik. Zaczął ssać moje sutki
-Ah..Zayn.. Zayn.. - wyjęczałam niechcący.. ups..
Usłyszął mkroki na schodach czyżby mój "tatuś" wrócił?!! O nie, nie, nie !!!! Usłyszałam w drzwiach od mojego pokoju przekręcający się kluczyk. Kurwa!!
-Rose, zastanawiam się czy czegoś nie potrzebujecie ?! - do pokoju wszedł ojciec jest bardzo, bardzo źle... - Co tu się do cholery jasnej dzieję ?! - wrzasnął na cały dom. Jestem pewna ze sąsiedzi tez go usłyszeli.
-Em... - zaczęłam się jąkać.
-Rose !!! Masz się ubrać, a ty chłopcze wynoś się z mojego domu !! Natychmiast!! - Zayn zszedł ze mnie i posłał mi zimne spojrzenie. on i jego nastrój pff.. wyszedł z pokoju. Tak beż pożegnania dupek !
No to teraz się zacznie.. już tylko na to czekam żeby wreszcie się na mnie wydarł. czujecie ten sarkazm ?
-Moja droga panno!! Co ty wyprawiasz ?! Masz dopiero siedemnaście lat!! Jak ty się zachowujesz ?! Wiesz co by sie stało gdyby nie moja interwencja ?? Oj Rose.. - jęknął nie zadowolony.. nie on nie jęknął wrzasnął znów..
-Tato ale dlaczego nie pukasz ?! - oj wkurwiłam go jeszcze bardziej - Nie możesz mnie kontrolować!! I na dodatek byłam nago !!!
 - wydarłam się na ojca. Co on sobie wyobraża?! Mam dość.. nic mi się nie układa.. Wyszedł z pokoju bez słowa. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Moje życie to jedna wielka katastrofa.. a waiecie co jest najlepszego , że płacze przez tego debila Zayna !!! Tak wiem ..po co płacze skoro nic do niego nie czuje, a może się tylko okłamuję? Świruję, świruję... jest ze mną źle, bardzo źle.Czuję się niepotrzebna.. mama mnie olała, ojciec kontroluję no pięknie.
Usłysząłm dzwięk smsa.Wstałam leniwie z łóżka, podeszłam do biurka i odblokowałam telefon.. Szok !

Od: 693467856

"Nie płacz maleńka. Nastepnym razem od razu zrobię Ci dobrze. Nie płacxz już, idź spać. Jest 20.30
                                                                                                                                            Zayn xxx "

Od razu zapisałam jego numer. i postanowiłam odpisać.


Do: Zayn
" Zbok... nie będę się kładła o 20.30. Skąd masz mój numer psycholu ?? "


Szybko mi odpisał...


Od : Zayn
"Do zobaczenia jutro księżniczko"

Dupek. Nie znoszę go. Idę po prysznic. Weszłam do łazienki,  nalałam cieczy do wanny. Rozebrałam się i weszłam do kojącej wody.Chciałam zmyć z siebie cały dzisiejszy dzień. Cały czas myślałam o Zaynie.. ten okropny człowiek jest zdolny do wszystkiego! Jeszcze ten sms " do zobaczenia jutro" fuuu.. co mam robić?
 Czy ktoś mi pomoże?
Wyszłam z łazienki i ubrałam się w piżamę. Spojrzałam na zegar była 20.55. Położyłam się do łóżka i włączłłam telewizor z myśłą że to zabije mi czas i myśli. Akurat leciało Mission Immposible 2 kocham to.. Jednak od razu przed oczami stanał mi Zayn, który zabija tych kolesi..
-Rose jesteś głodan ?? - Krzyknął ojeciec
-Nie , kładę się już, dobranoc - jestem wykończona, jeszcze nie będę chodzić do szkoły tydzień koszmar... agh.. Ustawiłam telewizor na półgodziny. Zasnęłam.

"Ranek"
Obudził mnie o 8.45 dźwięk smsa.

Od: Zayn
"Wstawaj  xoxox"

Już od samego rana mnie dręczy. Agh...Zeszłam na dół, kiedy byłam na ostatnim schodku usłyszałam dobrze zany mi głos..głos Zayna. NIE!! noja dusza krzyczy ze złości. Co ten palant robi w moim domu?! Szlak mnie zaraz trafi. Jeszce na dodatek rozmawia z Elie. To ja m am tydzień wolnego z powodu chorby, a on wpieprza mi się w życie. Hahaha ja mu POKAŻE!!
Weszłam do salonu i

____________________________________________
Cześć wszystkim !!!  Tak wiem że krótki rozdział :P
Jestem Kasia i bede pomagała Wiktorii pisać rozdziały do Darka. Mam nadzieje że podoba wam się ten rozdział, sama go napisalam.. ja nie jestem zadowolona mogło być lepiej ale jest problem z weną agh..
Nie będę to pisać często czasami będę wpadać <3


+ to macie jeszcze moje 2 blogi :
http://immortality-harrystyles-ff.blogspot.com/
http://another-niallhoran-ff.blogspot.com/

Do następnego <333

~K




czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 4 ,,The move inappropriate "

Wyszłam z łazienki po jakże moim wielkim koncercie przy kiblu i weszłam do pokoju. Rozglądałam się po pokoju za Zayn'em ale jedyne co ujrzałam to otworzone okno z wiejącymi zasłonami. Czyli tak się dostał. Podeszłam do okna żeby je zamknąć ale moją uwage przykuła samotna kartka papieru leżąca na moim biurku. Co dziwne to nie było moje pismo tylko jak przypuszczam Zayna'a.
Jego treść brzmiała ,, Niezłe przedstawienie naprawdę sie nabralem mogłabys iść na aktorkę. Mam nadzieje ze wyczulas w tym zdaniu sarkazm. Jak nie to Cie właśnie informuje. Będę o 18 Ksiezniczko.
Ruler xo''
Hahah. Debil. Jeśli myśli ze gdzie z nim pójdzie to sie grubo myli. Dopiero teraz poczułam jak przechodzą mnie dreszcze. Nie wiedziałam czy to przez to otwarte okno czy przez to ze jestem osłabiona ale poszłam i zamknelam okno. Kątem okna dostrzegłem ze jest już 16 czyli za niedługo przyjdzie Ellie z Lucy. Postanowiłam ze zadzwonie do Liss lub do Edi'ego i zapytam sie o lekcje.
Po paru sygnałach usłyszałam piskliwy głosik Blondynki
- Halo?
- Czesc Liss to ja Rose. Pamiętasz mnie czy już zapomnialas?
- A to ty, nie zapomniałam Cie! Jak można zapomnieć dziewczynę która przy całej szkole przywalila
Rulerowi w jego cenne klejnoty.! Jak tam doszłas w spokoju czy moze ktoś Cie porwał
- Nawet nie wiesz ile ja przeżyłam przez ostatnia godzinę
- Oho zawsze w filmach jest tak ciekawa melodyjka bo zapowiada sie na wspomnienie. Cos czuje ze teraz tez tak będzie. Opowiadaj
- Okej a więc kiedy wyszłas już z parku postanowiłam że wezmę z ciebie przykład i też już pójdę. Włożyłam słuchawki ale non stop miałam wrażenie że ktoś za mną idzie ale gdy się odwracałam nikogo nie było...
*** po całej opowiesci***
- Noi co masz zamiar się z nim spotkać.?
- Hah nie ma opcji żebym z nim poszła poza tym ojciec mnie nie puści z nim...-wiem usłyszałam
radosne piski dziewczynki na dole co uświadomilo mi ze Ellie z Lucy wróciły- Słuchaj Liss ja ju
muszę kończyć bo moja szczęśliwa rodzinka wróciła. Pa Prosiaku
-Ej to nie fair nie wyglądam jak Prosiak. Ale jak tak to tak. Ty będziesz Oslem. Także Papa Osiołku Matołku

Kiedy chciałam dać jakiś komentarz ona sie rozpaczyla. Jutro ma jej podpalić pomyślałam teraz. Muszę zrobić sobie cos do jedzenia. Będąc przy wyjściu z pokoju spojrzalam na swoje odbicie w lustrze. Wyglaalam jak kupa nieszczęścia zamknięta w ciele malutkiej siedemnastolatki która ma marne  160 cm wzrostu. Osoba którą widziałam w lustrze miała na sobie za duża koszule i krótkie spodenki. Jej cuda twarz okalały brązowe fale sięgające do bioder. Na jej twarzy był widoczny ból wywołany niemiłosiernym pulsowaniem głowy. W skrócie przedstawiała terazniejszy stan mnie. Walić to. Otworzyłam drzwi mojego pokoju po czym zeszłam po marmurowych schodach. W salonie nikogo nie było więc poszłam do kuchni. Gdy tam wyszłam zauważyłam krzatajaca sie przy garach Ellie która jak mnie zauważyła to aż pisnela z przerażenia. Naprawdę tak źle wyglądałam?
- Boże Rose stało sie cos.? Wyglądasz jak kupa nieszczęścia
Tak a więc przyszedł do mnie jakiś psychol, który jest największym gangsterem w całym Bradford
po czym zaczął sie na mnie wydzierac i zbytnio nadużywać swojej siły wobec mnie. Mało tego ma zamiar ma mńie gdzieś zabrać za pól godziny z czego ja nie mam zamiaru z nim iść bo non stop żygam,mdleje,żygam,mdleje. Chyba nie zniosła by tego dobrze
- Nic tylko sie źle czuje wiesz pierwszy dzień w szkole...
- Serio myślisz ze jestem taka naiwna. Widzę że coś ci jest. Ubieraj sie jedziemy do szpitala

Co nie! To nie tak miało być. Chociaż w sumie gdy z nią pojadę to z tego co wiem szpital jest 10 minut stad dodać kolejkę to następne 10, siedzenie kolejne 10, powrót 10. Wynika z tego ze nie będę musiała sie spotykać z Zaynem. Niedługo myśląc pobieglam do hallu ubralam mój plaszczyk, botki i wyszłam z Ellie. Już po 10 minutach byliśmy na miejscu. Zgodnie z moimi oczekiwaniami zeszło nam równo 40 minut. Mało tego dostałam tygodniowy zakaz wychodzenia z domu. I co Panie zajebisty Malik łyso ci?

- Rose jestesmy na miejscu jak chcesz to mozesz tu zostać ale wiesz wolałabym gdybyś siedziala w domu
-Oh...sorry ju wychodzę
Wyszłam z samochodu i ruszyłam pedem do drzwi frontowych bo lało jak scebra
- Will jestesmy
-Okej. Rose masz gościa
Nie żeby to tylko nie był...
- Witaj Rosemary
-Cze-cze APSIK Zayn
Gdy tylko kichłam cały salon zalała sława śmiechu. Co było w tym kurwa takiego zabawnego
- Rose moze zabierzesz Zayna na górę
- Właściwie proszę pani miałam wychodzić z...
-O nie mój drogi. Rose zostaje przez tydzień w domu i nigdzie nie wychodzi bo jest chora także randki musicie prowadzić tu
Zakrztusilam sie woda w tym samym momencie co tata i Zayn. Ja i on. Good joke Ellie...really
- My razem...nie jestesmy-powiedziałam razem z Zaynem
- Oh...przepraszam.Dobra zmykajcie na górę
- Yyyy dobra chodź

Nawet nie zwróciłam uwagi na to czy idzie za mną czy nie poprostu weszlam na schody i do swojego pokoju słysząc za sobą ciężkie kroki i zamykanie drzwi od pokoju odwrocilam sie i wybuchałam.
- Czego ty do cholery jasnej człowieku nie rozumiesz w zdaniu ,, Nie przychodz do mojego domu,, Mam ci to przeliterowac debilu?
- Jeżeli Rose sie zaraz nie zamknięta to zamkne tę twoje pyskate usteczka
-  Yhy. Srają muchy idzie wiosna a ja to Święta Victoria
- Chcesz sie przekonać?
-  Błagam Cie...to poprostu to moje marzenie żeby pocalować slawnego gangstera Zayna
- Skoro blagasz...
Momentalnie przyssal sie do moich ust torując sobie drogę do środka poprzez ścisniecie moich posladkow przez co niechciane jeknelam mu wprost do ust. W moim ciele toczyła sie walka pomiędzy rozumem a podnieceniem. Wygrało podniecenie. Oddałam pocałunek z taką samą siła przez co poczułam jak się uśmiecha. Nie przerywając pocałunku złapał mnie za uda unosząc i podpowiadając abym oplotła go nogami co wykonałam. Podzszedł ze mną do drzwi zamykając je na klucz a następnie kladac mnie na łóżku. Czułam jego ręce pod moją koszulką które zmierzały do moich piersi. Wypiełam klatkę do przodu zachęcając go do dalszych działań. Gdy miał już to zrobić rozległ się krzyk z dołu ze ojciec z Ellie i Lucy wychodzą.
- Wiem ze tego chcesz Rose...powiedz mi co chcesz żebym zrobił a ja wykonam twoje polecenie

Przepraszam ze tak długo nie dodawalam ale poprostu nie miałam czasu. Ze względu ma to pojawi sie nowa pisarka. Bardzo bym chciala żeby każdy kto przeczyta ten rozdział go skomentował. Dla was tp tylko kilka sekund minut a u mnie radość ze ktoś to czyta. Przepraszam za błędy jak sie pojawia.

  Czytasz=Komentarz