wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 1 ,,Shok"

-Wow(czytaj wow a nie łoł ;p)
Powiedziałam razem z mamą gdy staneliśmy pod domem a właściwie willą mojego ojca. No no nieźle mu się powodzi. Szkoda że zapomniał o swojej córce. Ale nic. Muszę to z nim wyjaśnić bo nie wytrzymam SAMA w tym DOMIE. Wyjełam z mamą moje rzeczy i zadzwoniłam do mieszkania. Otworzył nam...mój ojciec.?! Boże przystojny się zrobił.
-Ymm...cześć Theresa może chcecie wejść napić się czegoś
- Nie jutro mam samolot i jeszcze muszę ogarnąć pare rzeczy. Może innym razem Will. Boże córciu chodź tu do mnie-podeszłam do niej cała zapłakana. Moi w dupę cały makijaż na nic.-pamiętaj córciu że cię kocham. Zawsze możesz na mnie polegać. Jakby coś się działo to dzwoń. A ty- wskazała palcem na ojca-Masz mi się nią zajmować bo jak nie...-pogroziła mu palcem na co zaczęłam się śmiać co oni zrobili potem.
Mama dała mi ostatniego całusa i wsiadła do swojego Citroena i odjechała
- Chodź Rose pokaże ci twój pokój-powiedział po czym wziął moje rzeczy...z drugiej strony jak on to zrobił do jasnej cholery-Idziesz czy będziesz się tak stała. Zaśmiał się i wszedł na gore a ja za nim. Boże jaki on ma dom Chryste. WOW
-  A to twój pokój. Chyba nie przesadziłem nie.?
- Nie jest wspaniały. Dziękuje ci.
- To nie wszystko tu masz garderobe a tu łazienkę. Rozpakuj sie i potem zejdz n dół
- Dobrze tato
Zaczęłam sie rozpakowywac i zeszłym na dół. Nagle podbiegla do mnie jakas na oko sześcioletnia dziewczynka
-Hej jestem Lucy a ty
- Jestem Rose...nie obraź się ale co ty tu robisz.?
- Jak to co.? Mieszkam z mama i tata
-Yyy...ymm...okejjjj...tatooooo
To co zobaczyłam nie sprzyjało moim oczekiwaniom. Zza rogu wyszła jakaś kobieta
- Hej jestem Elizabeth ale mów mi Elie. Ty pewnie jesteś Rose prawda.?
- Y...Ym...no tak ale kim ty jesteś
- A no tak zapomniałam. Jestem żoną twojego taty
Że co przepraszam.? On ma żonę.? Od kiedy.? A ta mała to pewnie jego córka. To wszystko wyjaśnia czemu się nie odzywał
-Yyyy....okej....no to....ja bym już szła do siebie. Tak dziwnie mi sie ciebie pytać...Elie.....ale zawiozlabys mnie jutro do szkoły.?
- Oczywiście, nie ma problemu i tak muszę Lucy zawieźć do szkoły. O której będziesz gotowa
-Ym...nie wiem gdzieś tak o 7.30.?
-Dobrze...to Dobranoc
- Nawzajem...i....ym....pa Lucy
- Pa Rose
Nieoczekiwanie dziewczynka do mnie podbiegla i sie przytulila. Odwzajemnilam ucisk.Przeciez ona nie była niczemu winna. Gdy Lucy mnie puściły pobiegłam na górę, wzięłam moja pizame i poszłam wziąć prysznic. Wysuszylam włosy,umysłem zeby i sie spakowalam w moja torbę. Nie mam jutro takich najgorszych lekcji.
Plastyka
Angielski
Historia
Francuski
Biologia
W-f
W-f
Informatyka
Chemia
Matematyka

Jakoś przeżyje. Dobra idę spać

****Nastepnego dnia. Godzina 7.00****
Aaaaaaaa. Wyspalam sie jak jeszcze nigdy. Wstalam wzięłam swoje ubrania i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam sie i pozwoliłem moim długim włosom opasc. Przyjechałam rzęsy masakra a usta blyszczykiem. Spojrzałam w lustro. Nie wygladalam najgorzej. Zeszłam na dół.
- Witaj Rose. Masz naleśniki. Za 10minut jedziemy. Na Balice masz drugie śniadanie
- Dzięki Ellie
****10 minut pozniej******
Jedziemy już samochodem Ellie. Nie denerwuje sie już tak bardzo
- No wysiadaj Rose. A i mogłabys wrócić na piechotę do domu to niedaleko
- Tak. Pana
- Pa
Odwrocilam sie i dopiero teraz uświadomiłem sobie co zaraz sie stanie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz